środa, 20 lipca 2011

Przebudzenie Szeherezady

Uchwycić chwilę.. Muszę uchwycić tą oto konkretną chwilę, z którą przyszło mi się zmierzyć. Schwytać mocno, z całych sił, aby nie wymknęła się cichaczem, ani nie rozpłynęła w nicości jak to wcześniej bywało z podobnymi chwilami.

Podobnymi?
Nie, nie było w moim życiu podobnych chwil. To nowy początek wszystkiego. Odzyskane światło i przestrzeń. Rozerwane łańcuchy. Resztki łańcuchów niepokojąco tkwiące nadal na moich nadgarstkach. Resztki łańcuchów. Chwilami sprawiają wrażenie jakby na powrót próbowały się zacisnąć. Ale nie pozwolę na to. Oto mogę wciąć głęboki oddech z własnej woli. Wdech i wydech i cisza. Wdech i wydech i fragmenty całości powracające na miejsce po latach. Po raz pierwszy szukające pośpiesznie swego miejsca. Własnego miejsca. Osobiście wybranego. W pełni znaczenia tych słów odpowiedzialnego za swoje wdechy i wydechy, za swoje kroki. Krok w przód bez oglądania się za siebie. Piękno tej chwili przerażająco nowej i nieznanej, tej nowej perspektywy tak, można by przypuszczać, oczywistej dla niektórych, a tak obcej mojemu życiu. Dlaczego chciałam być w niewoli? Dlaczego wybrałam niewolę? Czy aż tak silny był lęk przed sobą? Przed własnymi krokami, przed własnym oddechem, przed wszystkim co oferuje świat? Czy tak bardzo potrzebowałam schronienia? Przed kim lub przed czym chciałam się schronić?
To był etap. Na drodze do tu i teraz. Pokonałam ten etap, przetrwałam wszystko i nadal mam siłę. Wystarczy mi siły do pokonania kolejnych etapów. Kolejne etapy będą moimi. Teraz się narodziłam i teraz będę żyć jako ja. Jako ja będę oddychać, jako ja będę czerpać energię z wszechświata. Nikt nie odbierze mi już siły. Bo siła odzyskana jest czymś więcej niż taka zwyczajna ludzka siła. Siła odzyskana skupia w sobie całe pokłady nie wykorzystanej wcześniej siły.
Tak, leżała sobie gdzieś na dnie zakonserwowana w oczekiwaniu na ten dzień. Teraz wypływa powoli na powierzchnię by już nigdy nie zasnąć, by już nigdy mnie nie opuścić. Mam świadomość tego czym jest etap kolejny. Być może moje apogeum. Przebudzenie mocy, narodziny światła. Powrót do harmonii z esencją duszy, z wszechświatem. Ja to wszechświat, wszechświat to ja. Nie ma już granic pomiędzy mną a życiem, pomiędzy mną a wolnością.
Jestem życiem. Jestem wolnością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz